Beata Joanna Przedpełska – Echa Warszawskich Salonów
Share

DZIEŃ GRECJI
Grecja w Warszawie? Wszystko jest możliwe, zwłaszcza w greckiej restauracji Paros (prowadzonej przez Michalisa Grigoriou i „kulinarnego magika” – szefa kuchni Theodorosa Bogdanosa), w szczególnym dniu: Święcie Narodowym Grecji oraz Dniu Sił Zbrojnych Grecji.

Pamiątkowe zdjęcie. Ambasador Niki Kamba druga od prawej
Ambasador Grecji w Warszawie, J. E. Pani Niki Kamba i Pan Vasileios Giaskoulidis oraz Attaché Obrony Col. Dimitrios Thalassinos Martakis wraz z Panią Marią Tsamaslidou witali zaproszonych gości w przyjacielskiej, rodzinnej atmosferze. W przemówieniu, otwierającym uroczyste spotkanie Pani Ambasador zwróciła się do dostojnych gości: Ministrów, Eminencji, członków Parlamentu, Ekscelencji, swoich rodaków i wszystkich obecnych. Przypomniała, że dzień 25 marca upamiętnia początek greckiej wojny o niepodległość w 1821 roku, o wyzwolenie spod Imperium Osmańskiego. Ten dzień jest nie tylko symbolem dumy narodowej, ale także świadectwem niezłomności – kontynuowała. To zarazem święto uniwersalne, pokazujące wspólne dążenia narodów na przestrzeni dziejów: do wolności, samostanowienia, demokracji, poszanowania praw człowieka. J. E. Pani Niki Kamba podkreśliła, że obecnie Grecja kieruje się w polityce zagranicznej trzema podstawowymi wartościami: Dialog, Dyplomacja, Demokracja. Kontakty z Polską mają ponad stuletnią tradycję, stosunki dyplomatyczne datują się od 1919 roku. W ostatnim czasie rozwinęły się na wysokim szczeblu (wizyta Premiera Kyriakosa Mitsotakisa w Warszawie w kwietniu 2024 roku; konsultacje w greckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych wraz z pierwszą oficjalną wizytą Podsekretarz Stanu w MSZ, pani Henryki Moscickiej-Dendys na początku marca tego roku). Mocnym punktem współpracy jest oczywiście turystyka. Grecja to jeden z trzech najpopularniejszych kierunków podróży Polaków: w ubiegłym roku odnotowano obecność ponad 1,3 mln polskich turystów. I vice versa: również Grecy coraz chętniej odwiedzają Polskę. Sprzyjają temu wygodne połączenia lotnicze, a od połowy marca tego roku LOT uruchomi codzienne połączenia z lotniska Chopina w Warszawie do Salonik, o czym z satysfakcją poinformowała Pani Ambasador. Saloniki – drugie co do wielkości miasto Grecji warto odwiedzić i zwiedzić, by zobaczyć symbol tego miejsca – Białą Wieżę, wybudowaną w czasach osmańskiego sułtana Sulejmana Wspaniałego, a w pobliżu pomnik Aleksandra Wielkiego. Po ponad dwugodzinnym locie warto zrelaksować się w Muzeum Iluzji lub w Muzeum Selfie. I poznać historię miasta, gdzie urodzili się i działali bracia Cyryl i Metody, a także Mustafa Kemal Ataturk. Wśród miast partnerskich Salonik znajduje się Melbourne! Przyjęcie z okazji Dnia Narodowego Grecji – to był wspaniały wieczór.
WIOSENNE TULIPANY
Tulipan czy róża? – odwieczny dylemat i zarazem bardzo efektowna rywalizacja, która znalazła odbicie nawet w literaturze, a konkretnie w wierszu Jana Brzechwy. „Rzekł tulipan: Dalipan, sądzi pani błędnie; wiadomo, że kwiat każdy bez powietrza więdnie”. Dyskusja, czy otworzyć okno skończyła się smutno dla obu kwiatów. Ale tulipany są bohaterami innych, bardziej optymistycznych wierszy, a nawet powieści („Czarny tulipan” Aleksandra Dumasa), filmów („Fanfan Tulipan”, polski serial obyczajowy „Tulipan”), a nawet wspomina o nich biblijna „Pieśń nad pieśniami”. Jest też uroczy wierszyk dla dzieci Doroty Gellner: „Idą, idą ciepłe dni, a tulipan śpi; słońce siadło na parkanie: wstawaj, wstawaj tulipanie! kończ zimowe sny!”. Tulipany są symbolem wiosny, a od 15. lat właśnie o tej porze Dyrektor Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie – Paweł Jaskanis oraz Prezes Stowarzyszenia Producentów Ozdobnych Roślin Cebulowych w Skierniewicach – Bogdan Królik zapraszają do wilanowskiej Oranżerii na doroczną Wystawę Tulipanów. Zawsze czekam niecierpliwie na tę wystawę, by podziwiać tulipany we wszystkich kolorach. Bo są to kwiaty w imponującej palecie barw, zachwycające różnorodnością odcieni, kształtów płatków i wzorami (plamy, paski, cętki). Białe, kremowe, żółte, pomarańczowe, czerwone, różowe, fioletowe, lawendowe, niebieskie, a nawet czarne. Każdy kolor symbolizuje inne uczucia, emocje i intencje. Nazwa „tulipan” wywodzi się od perskiego słowa „dulband” czyli „turban”, bo kształt kwiatu przypomina właśnie to nakrycie głowy. Chociaż Europejczykom tulipany kojarzą się z Holandią, roślina pochodzi prawdopodobnie z Persji. Dużo później, bo w 1594 roku francuski botanik, Charles de L’Ecluse (zwany Clusjusem), uprawiał je w swoim ogrodzie w Wiedniu i napisał o nich pierwsze prace naukowe. Spopularyzował te piękne kwiaty tak skutecznie, że…z jego ogrodu skradziono aż sto cebulek tulipanów. Wkrótce sława roślin dotarła do Holandii, gdzie mówiono o „tulipomanii”: cena za jedną cebulkę wynosiła tyle, co dom mieszkalny. Holendrzy nie zamierzają oddać palmy (a raczej tulipana) pierwszeństwa: co rok w ogrodzie Keukenhof zakwita wiosną ponad 7 tysięcy tych efektownych kwiatów. A w Oranżerii przez dwa dni publiczność podziwiała tulipany o wdzięcznych nazwach: Double Trouble, Strong Gold, Freeman, Desirelle, Flamenco, Disco, Gorilla, Update, White Spirit, Royal Virgin, Pink Impression. Wystawie towarzyszyły wykłady: jak pielęgnować tulipany, jak przedłużyć życie kwiatów ciętych, jak tworzyć kompozycje w wazonach; motywy kwiatowe w kulturze i sztuce. Jeśli róża jest królową kwiatów, tulipan jest z pewnością królem wiosny, zatem to dobrana para.
NAGRODY PSC

PSC – Stowarzyszenie Autorek i Autorów Zdjęć Filmowych (Polish Society od Cinematographers), działające od 1999 roku, przyznało w tym roku po raz 13. swoje nagrody wybitnym twórcom, znanym z planu filmowego. Jak zauważył prof. Mieczysław Lewandowski, sztuka polskich operatorów filmowych, zaliczana do najwybitniejszych osiągnięć światowego kina, powstaje we współpracy reżysera z operatorem. To właśnie oni tworzą wspólnie dzieła, kreują własną wizję świata. Tegoroczna Gala Rozdania Nagród PSC odbyła się w auli Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, a prezes PSC Piotr Śliskowski podziękował na wstępie gospodarzom tego wyjątkowego miejsca za możliwość uroczystego spotkania w scenerii budynku, związanego tak mocno ze sztuką i zaaranżowanego odświętnie na tę okoliczność. Pierwszym laureatem wieczoru został scenograf Wojciech Żogała, który odebrał Nagrodę Specjalną PSC – za wybitną kreację niepowtarzalnych, zmysłowych światów. Jest twórcą scenografii do licznych filmów, takich jak „Edi”, „Bogowie”, „Mistrz”, „Sztuka kochania”, „Bo we mnie jest seks”. Rola scenografii jest nieoceniona: uatrakcyjnia i uwiarygadnia akcję. Żogała aranżował również przestrzeń do teledysków popularnych zespołów: Maanam („Smycz”) i Budka Suflera („Bal wszystkich świętych”). Nagrodą PSC za Całokształt Twórczości uhonorowano Arkadiusza Tomiaka – za szczególne zaufanie własnej intuicji operatorskiej w kreowaniu niezapomnianych obrazów filmowych. W pamięci kinomanów, a przede wszystkim reżyserów, aktorów i całej ekipy, z którą współpracował zapisał się w pamięci dzięki zdjęciom do filmów „Daleko od okna”, „Statyści”, „Masz na imię Justine”, „Dziewczyna z szafy”, „Obława”, „Kariera Nikosia Dyzmy”, „Karbala” i wielu innych. Dziękujemy za każdy kadr, za każdą opowieść napisaną przez Ciebie światłem; za to, że uczyniłeś polskie kino piękniejszym – brzmiał fragment laudacji. I pozostali laureaci. Za najlepsze zdjęcia do pełnometrażowego filmu fabularnego: Łukasz Żal (za film „Strefa interesów”), do Filmu Dolumentalnego – ex aequo: Zuzanna Zachara-Hassairi („Las”) oraz Aliaksandr Tsymbaliuk („Koka”), a do odcinka serialu: Maciej Sobieraj (za pracę przy 6. odcinku „Rojst Milenium”). Gala rozdania Nagród PSC była okazją do przypomnienia na ekranie fragmentów filmów, przy których pracowali nagrodzeni i nominowani twórcy i jednocześnie wychwycenia tych elementów obrazu, które pracują na sukces dzieła. To sposób kadrowania, niuanse oświetlenia, ruch postaci, scenografia i kostiumy, co składa się na efekt końcowy. Podczas ceremonii na ekranie przypomniano również krótkie relacje z planu. Tam wszyscy pracują zespołowo, ramię w ramię, dynamicznie. Później – jak czytają widzowie w napisach końcowych – jest to zazwyczaj bardzo długa lista nazwisk. Wśród nich właśnie autorzy zdjęć filmowych, w tym nagrodzeni na dorocznej Gali PSC.
SŁODKIE ŻYCIE
„La Dolce Vita” – wystawa obrazów Ewy Konstantynowicz-Goss w ramach projektu Sztuka na 6. w Galerii, działającej przy Teatrze 6.Piętro w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki jest apetyczna i smakowita. To słodkie życie przedstawione w sztuce i zarazem sztuka słodkiego życia – oczywiście we włoskim stylu, pełnym przepychu i elegancji. Chociaż malarstwo Ewy Konstantynowicz-Goss znane jest koneserom i kolekcjonerom sztuki, bo trafia na rozmaite ekspozycje zbiorowe i targi, jest to jej pierwsza wystawa indywidualna. Zorganizowany z rozmachem wernisaż zgromadził licznych gości, a zwiedzanie galerii umilały przeboje „z włoskiego buta”, dobrze znane i lubiane, melodyjne szlagiery, co tworzyło miłą, bezpretensjonalną atmosferę biesiady artystycznej. W biografii artystki czytamy po prostu, że „maluje od zawsze”. Cieszy mnie ta skromna deklaracja, bo mówi o pasji, którą znam z własnego doświadczenia, kiedy niemal każdą kartkę w zeszycie i książce wypełniałam szkicami. Ewa Konstantynowicz-Goss emanuje energią i właśnie tę energię przenosi na płótna. Jej obrazy są bajecznie kolorowe, optymistyczne, radosne – dobre na wiosnę i nie tylko. Autorka prac mówi, że inspirują ją takie kierunki w sztuce jak kubizm, prymitywizm i pop art, ale wypracowała własny, indywidualny styl. Czarne, grube linie obrysowują kontury przedmiotów, a wnętrza wyodrębnionych w ten sposób przestrzeni wypełniają kontrastowe barwy. Jest w tym coś ze stylistyki komiksu, trochę ze skrótowego przekazu plakatu, a trochę z ilustracji reklamowej. W efekcie powstają radosne, barwne, ekspresyjne i wizualnie atrakcyjne, dynamiczne obrazy. A na nich – rozkosze stołu, które wywołują zrozumiałe emocje u smakoszy. Stoliczku, nakryj się! I oto pojawiają się apetyczne torty, ciasta, owoce. Chrupiące bagietki i rogaliki. Sardynki, raki, sushi. Nie pozostaje nic, tylko delektować się tą ucztą.

Prace Ewy Konstantynowicz-Goss to radosne, barwne, ekspresyjne obrazy
Suto zastawione stoły ozdobione elegancko kwiatami, świeczniki dodają wyjątkowego klimatu. I oczywiście wino. Niby codzienność, ale jak rozkosznie przedstawiona! Nie zapominajmy zresztą, że wielu artystów inspirowało się motywem uczty, by wymienić choćby słynne „Śniadanie na trawie” Maneta, „Martwą naturę z owocami, orzechami i serem” van Dycka, dzieła Rembrandta, Vermeera, van Gogha, Cezanne’a. Na ich obrazach niejednokrotnie zobaczymy świeże owoce i warzywa, pieczone szyneczki, omszałe sery, wilgotne ostrygi. Na wystawie „La Dolce Vita” mamy więc pomysłową kontynuację tego kulinarnego tematu. Dodam, że ekspozycja jest ciekawie zaaranżowana: obiekty namalowane znajdują się na stoliczkach przed obrazami. Doniczki z roślinami, stary telefon, butelki, koszyk z bagietkami – przedmioty pozowały jak modelki.
Beata Joanna Przedpełska