Echa Warszawskich Salonów
Share
BEATA JOANNA PRZEDPEŁSKA
W KRÓLESTWIE TAJÓW
Polska – Tajlandia; tak daleko i tak blisko. Okazją do przypomnienia przyjacielskich kontaktów między Polską i właśnie Tajlandią było uroczyste spotkanie z okazji Święta Narodowego, na które zaprosiła Pani Ambasador Królestwa Tajlandii w Polsce, J. E. Urasa Mongkolnavin. Jednocześnie w tym roku Tajowie świętują 72. rocznicę urodzin króla. Rama X (Maha Vajiralongkorn) jest jedynym synem Bhumibola Adulyadeja. Objął tron w 2016 roku i od początku panowania kontynuuje inicjatywy rozpoczęte przez swojego ojca, którego pamięć jest wciąż żywa w społeczeństwie. Pani Ambasador, przemawiając do licznie zgromadzonych gości przyjęcia, mówiła o „Filozofii Gospodarki Wystarczalności”, która rozpoczęła bardziej zrównoważony rozwój kraju. Tą drogą pragnie kierować się nowy rząd, wybrany w tym roku. Urząd premiera objęła pani Paetongtara Shinawatra, która jest najmłodszą w historii osobą na tym stanowisku w historii państwa (ma 37 lat). Aż trzy osoby z jej najbliższej rodziny (ojciec, szwagier i ciotka) piastowali wcześniej ten sam urząd. Pani Ambasador zadeklarowała, że Tajlandia zamierza w dalszym ciągu wzmacniać obopólne korzystne relacje z dotychczasowymi partnerami oraz zaprezentować swój kraj w atrakcyjny sposób, zapraszając przedsiębiorców, inwestorów i wykwalifikowanych pracowników. Sprzyja tym zamierzeniom aktywna dyplomacja gospodarcza w zakresie handlu, inwestycji i turystyki. Celem nadrzędnym działań jest zwiększenie znaczenia Tajlandii na arenie międzynarodowej. Pani Ambasador część swojego wystąpienia poświęciła omówieniu pomyślnej sytuacji w kraju (ożywienie gospodarki, rozwiązywanie problemów ekologicznych, poprawienie jakości życia) oraz kontaktom Tajlandia-Polska. Polska jest podstawowym partnerem handlowym Tajlandii w Europie Środkowej, a sprzyjają temu ożywione spotkania dyplomatyczne na wysokim szczeblu. Polacy zachwycają się przysmakami tajskiej kuchni, tajskim boksem (muay thai – „sztuka ośmiu kończyn”), sztuką i turystyką. Zorganizowany w tym roku w Warszawie Festiwal Tajski cieszył się ogromną popularnością, odwiedziło go 7 tysięcy gości.; podobnie jak już trzecia edycja Thai Food and Culture Festival. Podczas imprezy uczestnicy mogli podziwiać tradycyjną sztukę wycinania w owocach, zaopatrzyć się w pamiątki prosto z Tajlandii, spróbować smakołyków tajskiej kuchni, a nawet poddać się rytuałowi słynnego leczniczego masażu. Popularne hasło reklamowe „Amazing Thailand” wydaje się bardzo udane. Tajlandia ma faktycznie do zaoferowania wiele atrakcji; warto zapoznać się bliżej z tamtejszą muzyką, sztuką i filmem. Uwielbiany przez Tajów król Bhumibol dawał przykład: grał na saksofonie, klarnecie, trąbce, gitarze i fortepianie; komponował i zajmował się fotografią artystyczną. A przy tym był znakomitym dyplomatą i wytrawnym politykiem. Wieczór z okazji Święta Narodowego Królestwa Tajlandii upłynął w bardzo sympatycznej, przyjacielskiej atmosferze.
Pamiątkowe zdjęcie. Autorka felietonu w środku
PRZEGLĄD GRAFIKI
„Grafiteka 2024” – coroczna wystawa grupy twórczej właśnie o tej nazwie, eksponowana w Domu Artysty Plastyka Okręgu Warszawskiego Związku Polskich Artystów Plastyków, to moc artystów (kilkudziesięciu autorów) i zarazem artystyczna moc. Jak na każdej wystawie zbiorowej prezentowane są prace różnych twórców, w rozmaitym stylu i technice oraz tematyce. Jednak intryguje także technika wykonania obrazów i przekazywanie treści. Bo grafika to przecież pojęcie ogromnie pojemne i prawie nieograniczone. Drzeworyt, linoryt, miedzioryt, staloryt, sucha igła, mezzotinta, akwaforta, akwatinta, heliograwiura, monotypia, serigrafia… Można tak wymieniać bez końca – tym bardziej, że w dobie narzędzi cyfrowych otworzyły się zupełnie nowe możliwości kreacji twórczej. Artyści często łączą dowolnie tzw. tradycyjne techniki z nowoczesnymi i efekty tych eksperymentów pozytywnie zaskakują. A kiedy prace kwalifikują jako „technika własna” oznacza to, że właśnie są to poszukiwania nowej formy. Często tak złożone, że trudno je opisać detalicznie, poza tym to tajemnica warsztatu. Do takich refleksji skłoniła mnie wystawa „Grafiteka 2024”. Podczas wernisażu ogłoszono, że laureatem Nagrody im. Jana Cybisa za ten rok został prof. Stanisław Baj, a Złoty Medal Zasłużony Kulturze „Gloria Artis” otrzymała wybitna artystka-grafik Anna Jelonek-Socha. Jednocześnie rozstrzygnięto Ogólnopolski Konkurs Grafiki Artystycznej: nagroda główna trafiła do prof. Tomasza Marka Kukawskiego. „Grafiteka 2024” prezentowana na dwóch poziomach galerii to królestwo obrazów i z tej ogromnej kolekcji trudno wyróżnić jedne, pomijając inne. Zatrzymam się jednak przy zaledwie kilku, które z różnych względów są bliskie mojej estetyce i widzeniu świata. Marek Lewicki wybrał tryptyk „Radość”.
Zdawałoby się prosty graficznie pomysł: cztery elementy geometryczne, zetknięte centralnie. Zielone, czerwone, żółte na czarnym tle. Czy to symboliczna wiara, nadzieja, miłość? Może, każdy odczytuje po swojemu. Magdalena Piwko-Chudzik zaciekawia „Lustrem”, Justyna Staśkiewicz-Jonak fascynuje subtelną tonacją błękitu, przechodzącego w świeżą zieleń. Przypomina wakacyjne, letnie klimaty. Kamila Wojciechowicz-Krauze zaprasza do bajkowej puszczy z „Dziadem Borowym” w roli głównej. To postać z mitologii słowiańskiej. Obrazy artystki tradycyjnie zachwycają wyobraźnią i precyzją wykonania. Mocne, wyraziste postacie z pozazmysłowego świata patrzą intrygująco z pracy, którą wybrał prof. Błażej Ostoja Lniski. Te i wiele innych obrazów prezentuje fachowo przygotowany katalog. Jak poetycko napisała jedna z artystek – Nadiya Sobolewska – to graficzna metafizyka, spojrzenia w to, co niewidzialne, skrzydlate marzenia senne. Taka jest grafika: efekt talentu, fantazji i dobrego warsztatu.
SZTUKA TEATRU
Benefisy zarezerwowane są tylko dla najlepszych. Trzeba na nie zasłużyć, poza tym jest to prezent nie tylko dla artysty, ale również dla publiczności. W tym przypadku nie ma wątpliwości: na 80. urodziny popularny aktor Jan Peszek pokazuje szeroką skalę swojego talentu w spektaklu „Sztuka wywiadu”, który miał niedawno swoją prapremierę w Teatrze Polonia. Autor – Jarosław Mikołajewski – napisał tekst specjalnie dla Jana Peszka, jednak sztuka ma zarazem wymiar uniwersalny, ponieważ porusza tematykę pracy artysty, który, aby osiągnąć sukces, musi wykazać się zdolnościami, siłą i poświęcić wiele dla swojego zawodu. Autor doskonale wie, o czym i jak pisać, aby przedstawić te problemy w sposób atrakcyjny. Jest poetą, eseistą, tłumaczem, dramaturgiem, pisze również książki dla dzieci. Zatem jest to twórca wszechstronny i doświadczony. Jego utwory wydawane są w różnych krajach i tłumaczone na kilkanaście języków. „Sztuka wywiadu” to kameralna opowieść o życiu sławnego aktora, który zagrał setki ról i właśnie poznaje gorzki smak przemijania czasu i wypalenia zawodowego. Postanawia udzielić może ostatniego już wywiadu. Tak więc rozważania na temat istoty aktorstwa rozgrywają się w kameralnym ujęciu: bohaterowi (Jan Peszek) partnerują na scenie jeszcze tylko dwie osoby (w roli dziennikarki – Maria Seweryn; żony aktora – Małgorzata Zajączkowska).
Role kobiece są zdecydowanie podporządkowane postaci, kreowanej przez Jana Peszka. To właśnie na nim skupia się ze zrozumiałych względów uwaga widzów. Wiadomo, że zawód aktora wymaga wiele wysiłku, solidnego przygotowania, wejścia w charakter postaci. Często utożsamianie się z przedstawianą osobą, wielokrotne powtarzanie tych samych kwestii idzie tak daleko, że pozostaje nie tylko w pamięci, ale również w osobowości aktora. Z czasem elementy kreacji – zdania, wypowiadane na scenie, gesty, mimika – mimowolnie stają się częścią własnej osobowości. W ten sposób fragmenty ról nakładają się na życie prywatne artysty. W „Sztuce wywiadu” wplecione są na przykład cytaty ze sztuk, w których Jan Peszek z powodzeniem występował, a są to: „Sanatorium pod klepsydrą” Schulza, „Matka” Witkiewicza oraz utwory Szekspira – „Sen nocy letniej”, „Romeo i Julia”, „Hamlet”. A także monodram Bogusława Schaeffera „Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego”, w którym Peszek gra ponad pół wieku. W spektaklu, reżyserowanym przez jego syna – Błażeja Peszka – widzowie mają okazję przypomnieć sobie te role i stanowczo stwierdzić, że ten popularny aktor nie poddaje się upływowi czasu. Po obejrzeniu spektaklu jedno jest pewne: artyście trudno jest oddzielić życie zawodowe od prywatnego, a ta profesja to swoiste powołanie.
WARSZAWA – TIRANA
Albańczycy także obchodzą Święto Narodowe w listopadzie: my – 11, a oni – 28. Jest to Dzień Wyzwolenia Republiki Albanii i właśnie z tej okazji (a także w 112. rocznicę niepodległości) Ambasador Republiki Albanii w Polsce, J. E. Pani Mimoza Halimi (dopiero od marca kieruje placówką dyplomatyczną w Warszawie) zaprosiła na uroczyste przyjęcie. To wydarzenie miało stosowną do rangi oprawę i odbyło się w eleganckich wnętrzach Polonia Palace Hotel z udziałem znamienitych gości. Polskę i Albanię łączą wieloletnie kontakty: stosunki dyplomatyczne zostały nawiązane w 1938 roku, a po zakończeniu II wojny światowej, w 1950 roku otwarto Ambasadę Albanii w Warszawie. Współpracę gospodarczą reguluje umowa, zawarta w 2007 roku; na jej podstawie działa Polsko-Albańska Komisja, odbywają się liczne posiedzenia na temat transportu, telekomunikacji, informacji finansowej, produkcji rolnej, turystyki, handlu, energetyki i kultury. Podpisywane są umowy; już w 1957 roku dotyczyła komunikacji lotniczej. Albańczycy – dzięki Ambasadzie Polskiej w Tiranie – mogli w tym roku zapoznać się z brzmieniem naszego zespołu jazzowego Unleashed Corporation, obejrzeć filmy „Horror Story” i „Tyle co nic” podczas imprezy „Tirana European Youth Film Festival”, podziwiać finalistów konkursu „Tirana Talent” i „Młody Pianista”, wykonujących m.in. utwory Chopina. Albania, kraj, o którym wspominał już grecki historyk Polibiusz w II wieku p. n. e., ma wiele do zaoferowania. Na terenach państwa zaznaczali swoją obecność Ilirowie, Rzymianie, plemiona słowiańskie, Serbowie i Turcy; kraj wchodził w skład Cesarstwa Bizantyjskiego i Carstwa Bułgarii. To burzliwe i ciekawe dzieje. Ogromnym atutem Albanii jest turystyka; liczne miejsca, które zapewniają nieprzeciętne wrażenia. Począwszy od stolicy – Tirany, gdzie w centrum znajduje się słynny plac Skanderbeg. Tu mają swoje siedziby Teatr Opery i Baletu, Biblioteka Narodowa, Narodowe Muzeum Historyczne i ratusz miejski. W mieście Berat można zwiedzić Muzeum Ikon Onufrego i obejrzeć kolekcję eksponatów z albańskich cerkwi i klasztorów. Szkodra oferuje zbiory Narodowego Muzeum Fotografii Marubi ze studia włoskiego malarza i fotografa: Pietro Marubbi przyjechał tu w 1856 roku i pozostał do końca życia. Portowe miasto Durres proponuje ponad 3200 obiektów – artefaktów sztuki starożytnej (posągi, popiersia, numizmatyki) – w Muzeum Archeologicznym. Spragnionych słońca, wypoczynku i zabawy zaprasza Riwiera Albańska. Na jej terenie, w miejscowości Dhermi nakręcono jeden z odcinków telewizyjnej serii „Top Gear” – warto to zobaczyć.
Autorka artykułu (pierwsza z lewej) i J.E. Mimoza Halimi
BEATA JOANNA PRZEDPEŁSKA