Miliony dla Świętego Mikołaja !
Share
30.11.2024
Jan Kisielewicz
Korzenie kultu Św. Mikołaja
Według odwiecznego zwyczaju Święty Mikołaj odwiedza wszystkie grzeczne dzieci w dniu 6 grudnia przynosząc im upominki o jakie Go prosiły w swych listach. W historii, którą chcemy opowiedzieć nastąpiła jednak nieoczekiwana zamiana ról, gdyż to nie Św. Mikołaj dał komuś prezent, lecz sam został obdarowany i to nie banalną tabliczką czekolady, ale czekiem w wysokości 7 milionów dolarów!
Ale zacznijmy od początku: w Lotaryngii, regionie położonym we Wschodniej Francji w «trójkącie» między Niemcami, Luksemburgiem i Szwajcarią, istnieje od bardzo dawna silnie zakorzeniony kult Św. Mikołaja. Jego legenda rozpoczyna się w 1098 roku, kiedy to rycerz, Albert z Varangéville, powracając z wyprawy krzyżowej zatrzymał się w Bari we Włoszech, gdzie Św. Mikołaj odpoczywa na wieki. Przyszedł on do Alberta we śnie prosząc o zabranie do Lotaryngii relikwii w postaci błogosławiącego palca Świętego. Albert posłuchał i złożył świętą relikwię w kaplicy przy rzece Meurthe. Wkrótce tłumy wiernych z czterech stron Francji przybywały do sanktuarium, by podziwiać cuda, jakie tam miały miejsce. Masowy napływ pielgrzymów zmusił władze lokalne do rozbudowy Kościoła i tak, w 1150 roku, osada stała się miastem o nazwie St. Nicolas de Port. Bazylika przechowuje do dziś cenną relikwię. W każdym roku, St. Nicolas de Port celebruje to historyczne zdarzenie organizując wyjątkowy „event” kulturalny.
Styl i architektura Bazyliki
Bazylika powstała w latach 1481-1560 dzięki pomocy finansowej książąt lotaryńskich René II i Antoine. Jak pamiętamy, René II wzniósł też Kaplicę Notre-Dame de Bonsecours w Nancy w 1505 r. Stanowi dobrą ilustrację stylu „gotyk płomienisty”. Fasada składa się z trzech portali, w środkowym umieszczono figurę Św. Mikołaja. Wieże mają odpowiednio 85 i 87 m wysokości. Po wejściu do środka silne wrażenie wywiera nawa główna mierząca 85m długości i 31m szerokości. Na całej jej długości biegną ostrołuki, których końce opierają się na wysokich kolumnach. Nawy boczne cechują się zbliżonym stylem: w transepcie ich sklepienia podtrzymywane są przez bardzo wysokie kolumny mierzące 28m (najwyższe we Francji).
Występuje tu również wąskie przejście na wysokości okien nawy bocznej na podobieństwo katedry w Toul. Na lewo od chóru, ozdobionego pięknymi witrażami z XVI wieku, mieści się kaplica boczna z Pietą również z XVI wieku. Liczne witraże umożliwiają dobry dostęp światła. W centralnym punkcie posadzki nawy głównej znajduje się owalny odcisk. Legenda głosi, że to kamień dla panien na wydaniu: która postawi na nim lewą stopę wyjdzie za mąż jeszcze w tym roku. Sto tysięcy osób odwiedza rocznie bazylikę. Obecnie jest ona pięknie odnowiona i przyciąga z daleka wzrok bielą swych kamiennych murów i ogromnymi witrażami. Ale czy było tak zawsze? Niestety nie. Jeszcze na początku lat osiemdziesiątych, bazylika znajdowała się w opłakanym stanie: wciąż widoczne były ślady pożaru z 1653 roku jak też profanacji z okresu Wielkiej Rewolucji Francuskiej nie wspominając o szkodach wywołanych „zębem” czasu: rozety w oknach były porozbijane, rzygacze popękane wskutek mrozu, mech rósł na fasadzie.
W zasadzie bazyliki nigdy nie poddawano restauracji z wyjątkiem doraźnych interwencji w nagłych przypadkach. Sytuacja ta wynikała oczywiście z braku odpowiednich funduszy
Amerykański testament
Radykalna zmiana w tym temacie nastąpiła w marcu 1980 roku kiedy to, na mocy testamentu z 2 grudnia 1976, pochodząca z Saint-Nicolas-de-Port i zamieszkała w Nowym Jorku milionerka Camille Croué-Friedman przekazała 7 milionów $ na renowacje i utrzymanie Świątyni, aby „przywrócić ją do pierwotnej świetności”. Kim była i czym się zajmowała Camille? Urodzona w 1890 roku, bardzo szybko zaczęła prowadzić życie «na dwa kraje » ponieważ wuj i ciotka mieszkali w USA. Na ich zaproszenie Camille wyjeżdża ok. 1910 roku do Nowego Jorku i pracuje od 1916 roku jako modelka w domu mody, którym kieruje inna francuska emigrantka Margrit Marshall. Camille szybko wspina się po stopniach kariery, stając się dyrektorką artystyczną kolejnych kolekcji.
Coraz bardziej znana i ceniona, wchodzi do establishmentu. W 1933 roku, w czasie rejsu statkiem spacerowym po Morzu Śródziemnym, poznaje swego przyszłego męża, Arthura Friedmana. Idylla ta zostaje niestety zakłócona awarią statku, który o mało co nie zatonął. W tej tragicznej chwili Camille przypomniała sobie epizod z życia Św. Ludwika, którego inwokacja do Św. Mikołaja- patrona marynarzy – uratowała od zatonięcia. Wtedy to składa przysięgę, że jeśli wyjdzie obronną ręką z tej opresji odda swój majątek na odnowę Bazyliki w St. Nicolas de Port. Wypełnienie zapisu testamentowego nie należało do łatwych spraw, gdyż w USA nie rozumiano jak można było przeznaczyć tyle „kasy” na odnowienie kościoła w małej wiosce? Pieniądze zostały zablokowane w «Chemical Bank of New York», aż do dnia kiedy amerykański adwokat udał się osobiście do Saint-Nicolas-de-Port i na miejscu zdał sobie sprawę, że „kościół w małej wiosce” to unikatowy zabytek na skalę światową. Sprawa transferu spadku po Camille Croué-Friedman nabrała tempa i przekazanie pieniędzy nastąpiło w maju 1983 roku, a więc w trzy lata po jej śmierci.
Prace renowacyjne
Już w lecie tego roku przystąpiono do kompleksowej renowacji Bazyliki zakrojonej na zupełnie wyjątkową skalę i obliczoną na 20 lat! W okresie największego natężenia robót łączna długość metalowych rusztowań osiągnęła 70 km! W pierwszej fazie dokonano likwidacji wszystkich pęknięć na fasadzie oraz uszczelniono Bazylikę przeciw wodzie i wilgoci na całej powierzchni. Następnie remontowi poddano całe wnętrze odtwarzając między innymi, jeden z zespołów okiennych, który został kiedyś zamurowany.
Odnośnie do sposobu finansowania robót pod uwagę brane były dwie koncepcje: wydać całość spadku za jednym zamachem albo rozłożyć go na więcej płatności uzależnionych od postępu robót. Wybrano tę drugą i przez kilka lat płacono firmom tylko odsetkami bez naruszania kapitału. Niestety, wskutek obniżenia się poziomu inflacji, zmniejszyła się również stopa procentowa od kapitału i wzrosły koszty robocizny. Tak więc w momencie przystąpienia do remontu złożonych z tysięcy piszczałek organów po raz pierwszy konieczne się stało pobranie pieniędzy z kapitału. W trakcie 20 lat prac wydano na roboty prawie 14 milionów dolarów, a z kapitału pierwotnego pozostało około 1,5 miliona dolarów.
St Nicolas de Port « Anno Domini 2024 »
A jakie wydarzenia kulturalne, religijne i niespodzianki czekają na nas w grudniu 2024 w St Nicolas de Port? W czwartek 28 listopada, miasto organizuje wykład nt. korzeni procesji wraz z wystawą i recitalem muzyki sakralnej. W środę 4 grudnia dzieci będą miały okazję osobiście spotkać Św. Mikołaja w jego domu na placu Camille Croué-Friedman. Nieco później – 7 grudnia 2024, czyli w „Jour J”, Plac Praw Człowieka gościć będzie wioskę Św. Mikołaja z trzydziestoma “kramami” oferującymi różnorodne towary, zabawki, produkty lokalne i smakołyki. Od 15:30 do 16:15 lokalni artyści Philippe Roussel i Maxime Vauthier zanucą pieśni nt. Św. Mikołaja i kolędy. Całości dopełnią warsztaty makijażu, czytanie bajek i karuzela wioząca pasażerów prosto do pałacu Królewny Śnieżki… O 17:00 „gwóźdź programu”, czyli spektakularny pochód 20 karet, 5 zespołów muzycznych i 6 „kompanii pieszych”, na zakończenie którego Św. Mikołaj wygłosi do zebranych tradycyjne przemówienie. Kolejnym punktem uroczystości będzie pokaz sztucznych ogni a o godzinie 20:30 rozpocznie się w Bazylice 778 (!) procesja z pochodniami, która uwieńczy tę baśniową i ze światła utkaną dobę.
A co na to władze?
Oddajmy głos Panu Merowi St Nicolas de Port Luc Binsinger. W jego ocenie, uroczystości wokół kultu Św. Mikołaja wpisane są w „DNA” miasta i stanowią jego „fabryczny znak”. Wzmacniają u mieszkańców poczucie dumy z prawie tysiącletniej historii ich miasta i są dowodem na przywiązanie do tradycji. Siłą rzeczy, przyciągają uwagę wszystkich mass mediów, które czynią miastu reklamę podnosząc zarazem jego prestiż. Podnosi też fakt, że wielu Lotaryńczyków przedkłada nad zatłoczony w tych dniach Plac Stanisława w Nancy, bardziej rodzinny i kameralny charakter tego święta w St Nicolas de Port. W okresie „świętomikołajowym” ludność gminy zwiększa się 3 razy wzrastając do 20 tysięcy osób. Zapewnienie bezpieczeństwa tym tłumom jest dużym wyzwaniem dla Merostwa, ale władze mogą liczyć na służby państwowe, policję, patrole wojskowe a ponadto zatrudnią 50 ochraniarzy z firmy prywatnej.
Bazylika a sztuka
Nawet najpiękniejsze twory przyrody, zabytki sakralne i świeckie czy inne dzieła ludzkiej ręki i geniuszu nie są w pełni “sobą” jeśli ich piękno nie stanie się przedmiotem inspiracji dla malarzy, rzeźbiarzy czy kompozytorów. I w tym obszarze, St Nicolas de Port nie pozostaje „z tyłu” gdyż przy Miejskim Domu Kultury prężnie działa “Klub Artystyczny”. Jak wyjaśnia nam jego dyrektor Joël Thomas, od wielu lat w jesieni Dom Kultury organizuje “Salon Malarski”. W 2006 roku miał on miejsce od 21 do 29 października. Wg Pana Thomas jesień to idealny sezon dla artystów, gdyż przyroda wdziewa swe “najpiękniejsze szaty”: kolor zielony staje się złoty, potem czerwony a na końcu brązowy. Paleta ognistych kolorów, romantyczne zachody słońca, szeleszczące pod butami opadłe liście, nostalgia przemijania i umierania tak obecna w przyrodzie o tej porze roku, to doskonały “surowiec” dla artystów, którzy doprawiając go swoją wyobraźnią i uczuciem tworzą obrazy wybitne, które rozgrzewają serca i umysły widzów a cieszą ich oczy. To właśnie jesienne nastroje i barwy wycisnęły swe piętno na 15 salonie malarskim w St. Nicolas de Port.
Bazylika pędzlem pisana
„Wisienką na torcie”, czyli gościem honorowym salonu był mieszkający w St. Nicolas de Port Henri Crouzier, wybitny malarz pejzaży i pasjonat Bazyliki. Już w szkole Henri przejawiał talent do rysunku, lecz rodzice woleli wybrać dla niego zawód bardziej „zgodny z normą” i wysłali go na kursy rysunku technicznego. Zawód ten pozwolił mu na odkrycie świata pracy i na godne zarobki, ale jednocześnie na własne oczy zobaczył “ciemniejszą stronę” kapitalizmu: zamykanie fabryk, masowe zwolnienia i bezrobocie. Na szczęście, udana rodzina dała mu siłę do walki w życiu zawodowym i zakończył karierę w drukarni offsetowej.
„Stara miłość nie rdzewieje” – pod silnym wpływem impresjonistów, Henri, kiedy tylko ma chwilę wolnego czasu, przenosi na płótno swe percepcje pejzaży w miejscach, gdzie spędzał wakacje. Pobierał też lekcje malarstwa i rysunku. Równocześnie Henri odkrył w sobie pasję do fotografii opracowując nowe techniki wywoływania zdjęć. Na 15 salonie malarskim w St Nicolas de Port w 2006 roku na 27 obrazów jego pędzla aż 7 miało za temat Bazylikę.
Jan Kisielewicz
19/11/2024
Zdjęcia Patrycja Fiack
Źródła :
1) Guide Michelin « Vosges – Lorraine -Alsace » 1973 ;
2) Dziennik regionalny « L’Est Républicain », 30/11/2003 ;
3) Broszura « 15 Salon Malarski », Dom Kultury w St Nicolas de Port, 2006 ;
4) Magazine « LORRAINE » 12/11-02/12/2024.