Pogoda w Melbourne

Polecane Strony

Felietony ukazały się w nr 23/23 "Tygodnika Polskiego" z dnia 8 listopada 2023

Miłość i polityka

W 2010 roku reżyser Jan Kidawa-Błoński zrealizował film „Różyczka”. Wzbudził ogromne zainteresowanie, przede wszystkim ze względu na fabułę, inspirowaną autentyczną historią popularnego pisarza Pawła Jasienicy, którego żona - współpracowniczka Służby Bezpieczeństwa - pisała na niego raporty. Nie była to jednak opowieść stricte biograficzna, ale ekranowa ilustracja problemu w stylu: nie wiesz kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Sprawnie, atrakcyjnie zrealizowany film z kategorii dramat/romans miał jeszcze jeden atut: doborową obsadę. W roli tytułowej „Różyczki” czyli Kamili Sakowicz wystąpiła Magdalena Boczarska, pisarza Janusza Wajnera zagrał Andrzej Seweryn, a agenta bezpieki Romana Rożka - Robert Więckiewicz. „Różyczkę” chwalono jak świat długi i szeroki na festiwalach w USA, Egipcie, Bułgarii, w Indiach; zdobył Złote Lwy w Gdyni, w Chicago uznano go za najbardziej interesujący film fabularny i przyznano Nagrodę Złote Zęby. Naturalną konsekwencją tak dobrego odbioru stało się nakręcenie kontynuacji tej frapującej historii.

W „Różyczce 2”, która właśnie weszła na ekrany, spotykamy dobrze znanych bohaterów i rozwinięcie wątków z poprzedniej odsłony. Bohaterką jest tym razem już dorosła córka Kamili - Joanna (w tej roli ponownie Magdalena Boczarska), której poukładane życie i kariera w Europarlamencie zostaje w jednej chwili zachwiana. Mąż Joanny ginie w zamachu terrorystycznym i jakby nie dość tej tragedii tajemniczy szantażysta grozi ujawnieniem kompromitujących dokumentów z przeszłości. Kobieta podejmuje ryzykowną walkę i niespodziewanie odkrywa niewygodną prawdę o sobie: jej ojcem nie jest nieżyjący już pisarz, ale agent, dawny kochanek matki. Tak więc mamy wątek sensacyjny. Janusz Gajos jako Marczuk, zagadkowa „szara eminencja”, kierująca wszystkimi wątkami akcji, właściciel bezcennych „czarnych teczek” i Rafał Więckiewicz - tym razem jako agent na emeryturze - z łatwością skupiają na sobie uwagę widzów. „Różyczka 2” - film miejscami kryminalny, polityczny, ale zarazem psychologiczny. Stawia pytania i prowadzi do niewesołych refleksji. Nie warto nikomu ufać - zwłaszcza, gdy trwa bezpardonowa walka o władzę. Wiedza o niechlubnej przeszłości może być niebezpieczną bronią w niepowołanych rękach. Ludzie są tylko bezwolnymi pionkami w wielkiej polityce, bo ktoś najważniejszy pociąga za sznurki. I wreszcie najważniejsze: czy warto i czy w ogóle można być uczciwym w polityce? „Różyczka 2” nie odpowiada na to pytanie, zawieszając akcję w tym momencie. Być może powstanie jeszcze kontynuacja tej historii i dowiemy się więcej, jak potoczyły się losy bohaterki filmu.

 

Władca much

William Golding urodzony w 1911 roku w Kornwalii angielski pisarz miał rozległe zainteresowania. Pasjonował się nie tylko literaturą, ale także aktorstwem, żeglarstwem i muzyką. Zadebiutował jako absolwent college'u tomikiem poezji, potem - podczas II wojny światowej - walczył w marynarce wojennej. W 1954 roku opublikował swoją pierwszą powieść „Władca much” - i ten literacki debiut przyniósł mu ogromną popularność. Ciekawe, że tekst czekał długo na wydanie drukiem. Co najmniej dziesięciu wydawców nie doceniło walorów tekstu. Tymczasem „Władca much” okazał się bestsellerem: w 1963 roku Peter Brook, a w 1990 roku Harry Hook nakręcili filmy na podstawie powieści. I chociaż Golding ma w swoim dorobku kilkanaście innych utworów, właśnie ten przyniósł mu sławę. Warto też przypomnieć, że w 1983 roku pisarz został laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, a królowa Elżbieta II nadała mu tytuł szlachecki i pasowała na rycerza. Trzy lata po śmierci, w 1995 roku inny brytyjski autor - Nigel Williams - przygotował adaptację sceniczną „Władcy much”, która w następnym roku miała swoją prapremierę w Royal Shakespeare Company. Teraz słynny „Lord of the Flies” trafił na scenę Och Teatru w reżyserii Piotra Ratajczaka z udziałem młodych artystów, jeszcze studentów lub świeżych absolwentów akademii teatralnych w Warszawie, Krakowie i Łodzi. Akcja spektaklu rozgrywa się w scenerii (projekt - Marcina Chlanda), którą jest surowa konstrukcja, przecinająca płaszczyznę pod różnymi kątami, dająca ogromne możliwości rozgrywania scen. Aktorzy przygotowani przez Anetę Jankowską (choreografia) dają z siebie maksimum wysiłku: przedstawienie jest dynamiczne, przykuwające uwagę nie tylko treścią, ale wizualnie: ruchem, światłem, energią.

„Władca much” to spektakl wielowarstwowy, przytłaczający swoją wymową. Grupa młodzieży, ocalałych z katastrofy samolotu znajduje się na bezludnej wyspie i próbuje przystosować się do nowej, ekstremalnej sytuacji, aby przetrwać. Walka o przywództwo prowadzi do katastrofalnych skutków. jako widzowie jesteśmy świadkami narastającej frustracji i przemocy, agresji; słabsi jak w brutalnym świecie, rządzącym się surowymi prawami przyrody skazani są na klęskę. Prawo dżungli, prawo silniejszego zwycięża. Oglądamy narastające zdziczenie grupy hegemonów, zanikanie ludzkich uczuć. Dokąd prowadzi ta degrengolada moralna? Do nieuchronnego końca. Upadek wartości rodzi przemoc, tyranię, dyktaturę, strach. Ale kiedy wydaje się, że nie ma ratunku i zło absolutne zwycięży na zawsze, pojawia się ktoś mocniejszy, kto w jednej chwili zapanuje nad sytuacją i przywróci dawny porządek. Bardzo intrygujący spektakl, symboliczny w swojej wymowie i ponadczasowy.

 

Dotyk Francji

French Touch, czyli rendez vous z gwiazdami francuskiej i polskiej estrady, to organizowane od dziewięciu lat spotkania z kulturą znad Sekwany. To także zaproszenie do odwiedzenia atrakcyjnych francuskich miejscowości turystycznych - nie tylko Paryża i na słonecznym Lazurowym Wybrzeżu. Kino, literatura, moda, muzyka, sztuka i oczywiście kulinaria - przez ten pryzmat łatwiej poznać francuski styl życia. W tym roku znów publiczność oklaskiwała show French Touch w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej, gdzie na scenie spotkali się m. in. Zaz, Patrick Bruel, Alicja Szemplińska i Krystian Ochman. Zaz, a właściwie Isabelle Geffroy jest dobrze znana także w Polsce, bo występowała u nas niejednokrotnie. Poza tym z łatwością łączy różne style: jazz, pop, soul, a jej dynamiczne interpretacje mogą się podobać. W tej chwili uważana jest za najpopularniejszą francuską wokalistkę na świecie. Patrick Bruel jest wykonawcą, kompozytorem, a kto nie pamięta jego szlagierów, na pewno skojarzy go z komedią przygodową „Jaguar”, gdzie zagrał w towarzystwie Jeana Reno. Ale to nie wszystko: Bruel jest...profesjonalnym pokerzystą! Bierze udział w zawodach, w których wygrywa zawrotne sumy dolarów (podobno ponad milion). Podczas wieczoru wystąpiły również tancerki legendarnego kabaretu Moulin Rouge, co podniosło temperaturę na widowni. O wydarzeniach French Touch informował wydany z tej okazji magazyn „La belle vie!".

Słowo wstępne napisał Ambasador J. E. Etienne De Poncis, który niedawno rozpoczął misję dyplomatyczną w Polsce. Przypomniał wystawę w Muzeum Narodowym w Warszawie, poświęconą sławnej rzeźbiarce Camille Claudel, przeglądy kina francuskiego organizowane w różnych miastach Polski oraz polską edycję literackiej Nagrody Goncourtów. Podkreślił też rosnące zainteresowanie nauką języka francuskiego, działalność Instytutu Francuskiego w Warszawie i Krakowie. Lektura magazynu „La belle vie!” jest zawsze interesująca. Tym razem - teksty o historii paryskich mostów i atrakcjach Korsyki (w Ajaccio, jak wiemy, urodził się Napoleon Bonaparte). Są też artykuły wspomnieniowe o tak znanych osobach jak Louis de Funes, filmowy „żandarm z Saint-Tropez” i mistrz milczenia - mim Marcel Marceau. Z przyjemnością zapoznałam się z biografią Edmonda Kiraza, twórcy gazetowej serii rysunków pt. „Paryżanki”. Kiraz uwiecznił w swoich pracach szykowne, eleganckie, smukłe dziewczyny - kwintesencję mody i urody.

 

Wokół Kopernika

Uchwałą Senatu RP rok 2023 został ustanowiony Rokiem Mikołaja Kopernika, w 550. rocznicę urodzin i 480. rocznicę śmierci naszego astronoma, który „wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię”. Kopernik zajmował się także medycyną, matematyką, prawem, kartografią, dyplomacją i filologią - jak na prawdziwego człowieka renesansu przystało. W Roku Kopernikowskim organizowane są liczne wystawy i okolicznościowe wydarzenia w całym kraju. Astronom został upamiętniony na walorach, których wartość wciąż rośnie: filatelistycznych i numizmatycznych, które są nie lada gratką dla kolekcjonerów. Niezliczone znaczki pocztowe, koperty, kasowniki, stemple; Poczty Specjalne, podczas których przesyłki stemplowane są znakami, nawiązującymi do postaci uczonego, druki z wizerunkiem Kopernika - to obiekty archiwalne. Kopernik pojawiał się na znaczkach pocztowych całego świata, od Gruzji, Maroka, przez Mongolię, Gwineę, Iran, do Chin i Japonii, Australii, Angoli, Mali, Gujany, Madagaskaru, Burundi, Kuby i Rwandy. W Polsce w 1923 roku wydano znaczek z portretem Kopernika wzorowanym na oryginale toruńskim. Potem ozdabiały je obrazy Jana Matejki, Marcella Bacciarellego, miniatura Wincentego de Lesseura, drzeworyt Tobiasa Stimmera, pomnik dłuta Bertela Thorvaldsena sprzed Pałacu Staszica w Warszawie. Portret Kopernika na znaczek pocztowy zaprojektował takze słynny grafik Andrzej Heidrich. Kopernik pojawiał się wielokrotnie na banknotach i monetach. Szczególnie cenne są te kolekcjonerskie: wydany w tym roku przez Narodowy Bank Polski 20-zlotowy oraz moneta o nominale 50 złotych - ozdobiona bursztynem. Wcześniej, w 1979 roku podobizną Kopernika ozdobiono złoto kolekcjonerskie o wartości 2000 złotych. A popularny „kopernik” tysiączłotowy był w obiegu od 1966 roku aż do denominacji w 1995 roku. Astronom jest też tematem licznych ekslibrisów; wiele z nich powstało w efekcie konkursów w roku jubileuszowym. Chciałabym jednak zatrzymać się dłużej przy nazwisku Wojciecha Jakubowskiego - znakomitego grafika, twórcy znaków książkowych i projektancie biżuterii. W 50. rocznicę powstania Książnicy Miejskiej im. Mikołaja Kopernika w Toruniu wykonał techniką miedziorytu ekslibris: kompozycja przedstawia popiersie astronoma na tle stylizowanego okna. Artysta, urodzony w 1929 roku w Starogardzie Gdańskim, jest absolwentem Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Kopernika w Toruniu, był też wykładowcą na tym wydziale. Związany jest m. in. również z Malborkiem, gdzie zainicjował Międzynarodowe Biennale Ekslibrisu Współczesnego w tamtejszym Muzeum Zamkowym. Artysta posługuje się najchętniej techniką miedziorytu, drzeworytu i suchej igły. Jego bogaty dorobek można podziwiać na wystawach w całej Polsce. Dla mnie szczególną wartość mają subtelne, wyrafinowane ekslibrisy oraz biżuteria srebrna zdobiona bursztynem (artysta jest Członkiem Honorowym Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników), o perfekcyjnej linii i strukturze.

Beata Joanna Przedpełska

©

Redakcja:
19 Carrington Drive,
Albion Vic 3020
Australia
Tel. + 61 3 8382 0217
E-mail

Polecane Strony

Redakcja:
19 Carrington Drive,
Albion Vic 3020
Australia
Tel. + 61 3 8382 0217
E-mail

© Tygodnik Polski 2020   |   Serwis Internetowy Sponsorowany przez Allwelt International   |   Admin